niedziela, 9 października 2016

Niedziela nie bardzo leniwa..

Ostatni tydzień minął mi bardzo szybko. Nim się dobrze obejrzałam, a w kalendarzu zagościł już 9 październik. Miesiąc spadających liści, pierwszych przymrozków, moich urodzin i nowej blogowej przygody.

W mojej okolicy, gdzie królują jabłka jest to miesiąc szczytu prac sadowniczych. Wszędzie wokół skrzynki, palety, skrzynie, traktory i mnóstwo zapracowanych ludzi. Każdy z rolników dąży do tego, by jak najszybciej uporać z dużą ilością prac i zdążyć zebrać owoce do listopada. (trzymam kciuki!)

Ja dziś wybrałam się na przed ostatnie zbiory śliwek węgierek, które jeszcze wiszą u mnie w sadzie. W mojej ocenie węgierki o tej porze są najpyszniejsze. Słodkie, żółciutkie w środku i bardzo aromatyczne. Co prawda zerwałam ich dziś niewiele, tylko na potrzeby wykonania ciasta ale zjadłam ich z drzewa dwa razy więcej. Stwierdzam więc, że zapasy mojego organizmu w kwestii "witaminy śliwkowej" są uzupełnione do następnego sezonu. Teraz pozostaje mi tylko zmotywowanie mamy do wykonania ciasta i plan na niedzielę będzie w pełni zrealizowany.

Na razie mogę Wam tylko pokazać "surowe" efekty nie do końca leniwej niedzieli i już dziś obiecać, że w najbliższych dniach pojawi się tu pierwsza sylwetka pewnej bardzo aktywnej Kobiety... na Wsi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz